23 października 2015

Wszystko nas ("Eleonora & Park" Rainbow Rowell)

"Eleonora & Park" Rainbow Rowell
wyd. Otwarte
rok: 2015
str. 360
Ocena: 6/6


I keep going to the river to pray
'Cause I need, something that can wash all the pain
And at most, I’m sleeping all these demons away
But your ghost, the ghost of you it keeps me awake1)

Pół roku temu, kiedy książka pojawiła się w księgarniach, nawet przez głowę mi nie przeszło, że mogłabym sięgnąć po Eleonorę i Parka. Jakoś tak... nie identyfikowałam się z tą pozycją. Byłam wręcz przekonana, że jej nigdy nie przeczytam. Ale jak to się mówi - nigdy nie mówi nigdy. Już wiosną, po przeczytaniu recenzji mojej siostry i usłyszeniu ochów i achów na temat powieści Rainbow Rowell, poczułam, że popełniłam gigantyczny błąd. Nie miałam jej oddawać tej książki. To ja powinnam była wziąć się za jej recenzowanie. Ale cóż, było już po fakcie, nie oznaczało to jednak, że nie planowałam po E&P sięgnąć. Pożyczyłam więc powieść od siostry i... przeleżała ona na półce kolejne kilka miesięcy. Pewnie leżałaby nadal, gdybym nie dostała propozycji jej zrecenzowania. No teraz... jak nie jak tak?!

Eleonora ostatni rok spędziła u obcych ludzi. Spała na kanapie i  codziennie słuchała, jak rozmawiają o niej. Jak dyskutują o tym, dlaczego u nich mieszka. Czemu ojczym wyrzucił ją z domu. Mimo wszystko dość długo wytrzymali, a któregoś dnia... zjawiła się mama i zabrała ją do siebie. Jak się jednak okazało, owo u siebie nie jest już tam, gdzie było ostatnio. Jej rodzeństwo mieszkało w jednym pokoju. Trzech braci, jedna siostra i... od dziś ona. Chłopcy na podłodze, a Eleonora z siostrą na łóżku piętrowym. Łazienka w kuchni, niczym nie oddzielona od salonu. Gdzieś tam jeszcze sypialnia matki i ojczyma... i tyle. Dzielnica straszna. No i jeszcze dojazd do szkoły autobusem, w którym ci z tyłu podśmiewają się z tych z przodu... i w zasadzie nikt nie chce ci dać koło siebie usiąść.

Park lada dzień skończy szesnaście lat. Rodzice już dawno obiecali mu samochód. Wtedy skończy się jego udręka i będzie mógł przestać jeździć do szkoły autobusem. Jeszcze tylko musi nauczyć się prowadzić auto z manualną skrzynią biegów. Niby nic, ale przy ojcu Park zapomina, jak to się robi. Codziennie spędza więc godzinę w drodze do i z szkoły, słuchając muzyki i czytając swoje ukochane komiksy. Kiedy ona wsiada do autokaru Park już wie, że czekają go kłopoty. Jest duża. Ruda. I obrana... jakby urwała się z kosmosu. Gdy kierowca informuje, że nie ruszy póki ona nie usiądzie okazuje się, że nikt nie chce przyjąć ją na fotel obok siebie. Niewiele więc brakuje, a popełniłaby karygodny błąd i usiadła obok Tiny. Choć Park bardzo tego nie chce, decyduje się jej pomóc. I w ten sposób skazuje się na jej codzienne towarzystwo. Jak skończą się te wspólne podróże? Czy ta dwójka outsiderów ma ze sobą coś wspólnego? Czy jest szansa, że nawiąże się między nimi nić przyjaźni? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Eleonorę i Parka.

Ta książka jest po prostu wspaniała. Nie przesadzam. Na samym początku lektury pomyślałam, że jest bardzo fajna. Ale z każdą przeczytaną stroną uświadamiałam sobie, że jest lepsza. I lepsza. I JESZCZE LEPSZA. Bohaterowie są prawdziwi. Bardzo realni. Czyta się o nich tak, jakby stali tuż za ścianą, jakby mieszkali w domu obok, jakbyśmy ich najzwyczajniej w świecie znali. Od początku wiadomo, że ta opowieść to nie bajka i, że radość Eleonory i Parka nie będzie wieczna. Na szczęście zakończenie nie jest aż tak tragiczne, jakby się tego można było spodziewać.

Uwielbiam tę powieść. Zaszła mi ona głęboko za skórę i nigdy o niej nie zapomnę. Z całego serca zachęcam was do jej lektury. Zdecydowanie warto.

Sil


1) Ella Henderson - Ghost

19 października 2015

Z nadzieją ("Miasto niebiańskiego ognia" Cassandra Clare)

"Miasto niebiańskiego ognia" Cassandra Clare

tom: VI
Cykl: Dary Anioła
wyd. MAG
rok: 2014
str. 704
Ocena: 5/6


When you find me free falling out of the sky
And I'm spiraling out of control
When I drop like a cannonball from Cloud 9
Just promise you won't let me go

Say you'll catch me when I fall
Wrap your wings around my body
When I'm lost in the storm
And I'm calling

Wrap your wings around my body 1)

Każda historia, kiedyś się kończy. Każdy bohater w końcu dochodzi do takiego etapu, z którego nie ma już powrotu do przeszłości. Może iść tylko dalej, a dalej... cóż. Może być lepiej, albo gorzej, ale na pewno nie tak jak dawniej.

Jace i Clary mają naprawdę długą drogę za sobą. Przeszli ze sobą przez liczne wyboje i zakręty, nie z wszystkich wyszli obronną dłonią. Przetrwali, ale to oczywiście jeszcze nie koniec ich historii, największa batalia przed nimi i to ona może skończyć się tragicznie. Odkąd Jace nosi w sobie niebiański ogień wiele się zmieniło. Nie może bezpiecznie zbliżać się do Clary, bo nie wie jak opanować walczące w nim wewnętrzne iskry. Jeden z likantropów, Jordan uczy go trudnej techniki panowania nad swoimi emocjami, wszystko jednak wskazuje, że przed nimi jeszcze wiele lekcji. Niestety, nie są one im dane, ponieważ Sebastian postanawia wprowadzić swój mroczny plan w życie i przypuszcza ataki na największe Instytuty na świecie. Nocni Łowcy nie mogą pozostać obojętni, tym bardziej, że chłopak przemienia ich braci w Mrocznych. Zarządzona więc zostaje pilna ewakuacja wszystkich Instytutów i Konklawe, tak by jak największa liczba wojowników znalazła się bezpiecznie w Idrysie. Tylko, czy naprawdę będą tam bezpieczni? Czy Sebastian zna jakiś sposób, by przedostać się do najlepiej strzeżonych miejsc Nocnych Łowców? Może chłopak ma sposób na wszystko i od początku wie, jak pokonać swoich wrogów. Jak ich zgładzić i przejąć władzę nad światem. Pytanie tylko, jak szybko mu się to uda.

Nie ma co ukrywać, uwielbiam Jace'a i Clary, a także Simona, Izzy, Aleca i... i nawet Bane'a trochę lubię. Grupa niezwykłych przyjaciół (i "bliskich" przyjaciół), zawładnęła moim sercem. Przez wszystkie części, wciąż i nieodmiennie czekałam na happy end. I, będę szczera, w trakcie lektury Miasta niebiańskiego ognia byłam przekonana, że się go nie doczekam. Nie mówię, że się doczekałam, nie będę zdradzała zakończenia tej historii, wiele się jednak wydarzyło i jedno mogę powiedzieć - większość wątków została przez autorkę zamknięta. Jedne lepiej, inne znacznie gorzej, ale czytelnik może na koniec stwierdzić, że już się nie obawia, co będzie dalej. Bo owo "dalej" jest już za nim. To, co złe, już się wydarzyło. Gorzej być nie może. Może być już tylko na swój sposób lepiej. Nie tak samo, bo tak już się nie da, inaczej - nie idealnie, nie perfekcyjnie, ale lepiej niż źle.

Zdecydowanie polecam serię Dary Anioła, którą odkryłam dzięki ekranizacji pierwszej części cyklu. Wielu ten film nie przypadł do gustu, raczej nie zapowiada się, by podjęto się ekranizacji kolejnych części. Mnie jednak Miasto Kości urzekło, a potem rozkochałam się w książkach Cassandry Clare. Liczę więc, że i wam się one spodobają. Zachęcam do lektury, bo naprawdę warto.

Sil

1) Hurts - Wings


Baza recenzji Syndykatu ZwB

16 października 2015

Więcej sił ("Skazani na ból" Agnieszka Lingas-Łoniewska)


PREMIERA 24.10.2015

"Skazani na ból" Agnieszka Lingas-Łoniewska
wyd. Novae Res
rok: 2015
str. 320
Ocena: 6/6


I jeszcze miejsca trochę mam
Na wybuchy, słowa skruchy
Na ten niepokoju stan
I jeszcze znajdę więcej sił
Będę walczył, będę kochał
Będę się o ciebie bił 1)

Nie zawsze dostajemy od życia to, czego byśmy chcieli. Zwykle musimy przyjąć życie takim, jakim jest, z dobrodziejstwem inwentarza. Bogata, czy biedna rodzina? Dom w dzielnicy willowej, czy mieszkanie na niebezpiecznym blokowisku? Po szkole zajęcia pozalekcyjne, czy może zajmij się sobą? Naprawdę, nigdy nie wiadomo, jak się trafi. Istna loteria jakichś sił nadprzyrodzonych.

Amelia nigdy niczym nie musiała się martwić. Niczym, poza klatką, w której żyła od kilku lat. Bo nie zawsze była trzymana pod kloszem. Od kiedy w życiu jej i jej najbliższych doszło do dość sporego huraganu - wszystko się zmieniło. Po szkole udziela korepetycji z gry na gitarze - bynajmniej nie dla pieniędzy, po prostu chce. Nie przyznaje się jednak rodzicom, że część z jej uczniów mieszka w nienajlepszych dzielnicach. Gdyby się dowiedzieli - na milion procent wpadliby w szał. Bo to niebezpieczne. Bo może coś się jej stać. Bo może natknąć się na nieodpowiednie towarzystwo. I tak dokładnie któregoś dnia się dzieje. Wychodzi z zajęć i natyka się na Cyganów, ewidentnie zainteresowanych jej ciałem, a nie osobowością. Gdyby nie on, kto wie jakby to spotkanie się skończyło. Na szczęście na jej drodze stanął Aleks, który nie tylko stanął w obronie Amelii, ale był również w stanie przepędzić napastników. Nie czarujmy się, chłopak ją oczarował. Istny rycerz w srebrnej zbroi. Tyle, że zamiast zbroi miał czerwone szelki i glany z białymi belami. No i był ogolony na zero. I to nie tylko na twarzy. Ale... czy to, jak chłopak wygląda ma znaczenie, gdy serce zaczyna bić szybciej? W teorii - nie, ale jeśli chodzi o praktykę... cóż, o praktyce nieco więcej przeczytacie w najnowszej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, za tytułowanej Skazani na ból.

Nie będę ukrywała, że gdy rozpoczynałam lekturę, spodziewałam się, że historia potoczy się nieco inaczej. Byłam przekonana, że romansu nie będzie. A jeśli już, to raczej jako wątek poboczny. I tu czekało mnie mega zaskoczenie - bo wątek romantyczny oczywiście był, i to dość poważnie rozbudowany. Nie zmartwiło mnie to jednak. Uwielbiam połączenia gatunków, a tu otrzymałam nie tylko powieść o dość radykalnej subkulturze, ale również romans, new adult i dramat. A te trzy ostatnie, to już dostateczny powód, by wietrzyć sukces książki. Jeśli do tego dołączone zostanie jeszcze nazwisko autorki, to mamy do czynienia z murowanym bestsellerem.

Na końcu książki oczywiście się popłakałam. W sumie płakałam przez całą końcówkę, bo już wiedziałam, że finał nie będzie miał wiele wspólnego z happy endem. Summa summarum i tak byłam zaskoczona, bo niby wiedziałam, a jednak poczułam się zaskoczona. Wciąż i wciąż przeżywam tę historię, zastanawiam się, czy oni mogli zrobić coś inaczej. Czy historia mogła potoczyć się inną ścieżką? Raczej nie. To karma. Do człowieka zawsze wraca to, co uczynił innym. Czasem nawet ze zdwojoną siłą.

Skazani na ból to piękna i pouczająca opowieść o dwójce ludzi pochodzących z różnych światów, którzy za wszelką cenę starają się zbudować wspólną przestrzeń życiową. Te próby niekoniecznie kończą się sukcesem. Mimo to książka jest warta przeczytania. Skłania do przemyśleń. Zachęca, by do niej wrócić. Wstrząsa i porusza dogłębnie. Jest taka prawdziwa...

Agnieszko, dziękuję ci za tę powieść.

Sil

1) Antek Smykiewicz - Pomimo burz


14 października 2015

Łatwo przyszło... ("Gdy przejdziesz przez próg" Paula Daly)


"Gdy przejdziesz przez próg" Paula Daly
cykl: Kobieca strona thrillera
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2014
str. 456
Ocena: 4,5/6


Nie zawsze chcemy kręcić się wciąż w jednej tematyce. Mamy ochotę na jakąś odmianę, na nowy start, albo na coś, z czym dość dawno nie mieliśmy do czynienia. Wtedy najlepiej zrestartować umysł książką zupełnie z innej beczki. Ja tak właśnie uczyniłam, czy mój plan się powiódł i mogę teraz stanąć do wyzwań czytelniczych, sobie samodzielnie narzucanych, z nowymi siłami?

Natasha Wainwright ma wspaniałe życie, choć na początku wcale się na to nie zanosiło. Wyszła za mąż lata temu, za ukochanego z liceum. Niestety ich związek nie był akceptowany przez rodziców Seana, którzy za wszelką cenę starali się młodych rozdzielić. Doszło nawet do tego, że mimo, iż Natty i Sean dostali się na tę samą uczelnie, to by on mógł na niej studiować, musieli się rozstać. Do rozstania doszło, ale niemal równie szybko zostało ono zakończone, a młodzi wrócili w rodzinne strony - już w trójkę. Oczywiście rodzice Seana byli niepocieszeni, ale nie mieli dużego pola do manewru, w końcu wkrótce na świecie miał pojawić się ich wnuk lub wnuczka. W następnych latach państwo Wainwright doczekali się najpierw jednej, a potem drugiej córki. Otworzyli hotel, który w niedługim czasie zaczął przynosić pokaźne zyski. Kilkanaście lat później Sean i Natty wciąż byli kochającym się małżeństwem. Córki dokazywały, a rodzice, a w zasadzie Natty, nie pałała już do swojej drugiej połówki takim pożądaniem, jak dawniej. Gdy w trakcie zagranicznej wycieczki szkolnej młodsza latorośl trafia do szpitala, to Natasha, choć pierwotnie wpada w panikę, udaje się by doglądać dziecka. Nie wie jednak, czy mąż da sobie radę z wymagającym hotelem i niesforną starszą córką. Kiedy więc jej najlepsza przyjaciółka z czasów studiów oferuje pomoc, zwykle stroniąca od wsparcia Natty decyduje się skorzystać z pomocnej dłoni. Nie spodziewa się jednak, jak te dziesięć dni nieobecności w domu mogą obrócić jej wspaniałe życie w niwecz. Jak mogą zburzyć to, co przez lata budowali z mężem. Jak mogą spowodować, że z szczęśliwej rodziny, pozostaną jedynie zgliszcza.

Wciąż się zastanawiam, jak niewiele trzeba, by stracić wszystko. W głowie mi sie nie mieści to, co działo się w tej powieści. Jak tak zaangażowany w związek mężczyzna może z dnia na dzień przestać kochać żonę i zupełnie zatracić się w związku z w zasadzie nieznaną kobietą? Nie są już istotne wspólne lata, wspólna przeszłość i bariery, jakie się do tej pory pokonywało. Wciąż i wciąż przetwarzam w głowie wydarzenia mające miejsce w Gdy przejdziesz przez próg. Jak do tego mogło dojść? Włosy stają mi dęba, kręcę głową i nie wierzę. Odrobinę jedynie zawiodła mnie końcówka powieści Pauli Daly. Odniosłam wręcz wrażenie, jakby brakowało mi stron w tej książce. Akcja pędziła, zataczała kręgi, działo się coraz więcej i nagle. Pufff, powietrze z balonika uciekło i powieść się skończyła. Więcej zarzutów wobec lektury nie mam. Książka była wciągająca i zaprzątała moje myśli nie tylko w trakcie czytania, ale i długo po jego zakończeniu. Zachęcam do przeczytania.


Sil

Baza recenzji Syndykatu ZwB

12 października 2015

Miłość boli ("Po prostu bądź" Magdalena Witkiewicz)

"Po prostu bądź" Magdalena Witkiewicz
wyd. Filia
rok: 2015
str. 352
Ocena: 5,5/6


And we've done it again
This trick we have
Of turning love to pain
And peace to war

We're just ash in a jar

So turn and turn again
We are calling in all the ships
Every traveller please come home
And tell us all that you have seen1)

Nie ukrywam, że długo czekałam na tę powieść. Nie wszystkie książki Magdaleny Witkiewicz przypadają mi do gustu, nie każda jest w stanie przeskoczyć poprzeczkę, którą stawiam polskiej literaturze. Nie lubię płytkich i prostych opowieści, nie bawi mnie czytanie książek o niczym, nie chcę tracić czasu na czytadła, o których zapomnę szybciej, niż zdążę odłożyć je na półkę. Albo gorzej - o których nie zapomnę, bo wciąż będę przypominała sobie o zmarnowanym czasie. Nie mówię, że powieści Magdaleny Witkiewicz takie są, niektóre jednak zupełnie nie wpisują się w kanon interesującej mnie literatury. Nie sięgam więc po nie i grzecznie czekam, aż autorka spłodzi dzieło, którym zaprzątnie mój umysł na dłużej. Na dużo dłużej, niż bym się mogła tego spodziewać.

Plany wobec Pauliny Butkiewicz w zasadzie już od jej narodzin były ściśle określone. Dziewczyna była późnym dzieckiem swoich rodziców. Gdy dorastała jej rodzeństwa już dawno nie było w domu, jedna siostra wyemigrowała do Irlandii, druga też wyemigrowała... do wioski obok, z mężem pijakiem. Pola miała przejąć rodzinną schedę, zaopiekować się rodzicami na starość, która w zasadzie już się dla nich zaczęła. Miała zajmować się krowami, kurami i kaczkami. Obrabiać pole i związać się z synem sąsiadów, o głowę od niej niższym Adrianem. Paulina przez chwilę nawet brała to pod uwagę. Zaczęła się z Adikiem spotykać, zwierzała się mu, wypłakiwała na ramieniu, nawet całowała - co okazało się dość nieprzyjemnym przeżyciem. To Adrianowi Pola powiedziała, że jej nauczycielka namawia ją na studia architektoniczne. Studia, których jej rodzina nigdy dla niej nie planowała. Przecież nawet liceum było dla nich marnowaniem czasu. To właśnie przyjaciel stał się jej wejściówką do nowego świata, to on namówił ją do podjęcia wyzwania i on pomagał w realizacji marzenia. Nie spodziewał się tylko, że ich wspólne działania doprowadzą do rozłamu w rodzinie, a gdy dziewczyna wyjedzie na Politechnikę, jej rodzice zamkną za nią drzwi i nie będą już ich więcej chcieli otworzyć. Tymczasem przed Pauliną otworzyły się zupełnie inne wrota...

Po prostu bądź nie jest ani trudną, ani skomplikowaną powieścią. Autorka opowiedziała w książce historię, jakich wiele - wieś, aranżowane małżeństwo, konflikt z rodziną, bunt, ucieczka i nowe otwarcie. Ale to nie o tym tak naprawdę jest Po prostu bądź. To historia o wielkiej, wszechogarniającej miłości, która nigdy nie ma się skończyć. To opowieść o przyjaźni ponad wszystko, o ludziach, którzy dla swoich bliskich są w stanie poświęcić samych siebie. Najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz przedstawia nam obraz prawdziwego cierpienia i tego, jak trudno sobie z nim poradzić. Jak straszny jest okres żałoby i w jaki marazm można w trakcie jej trwania popaść. Jak wiele można stracić, gdy nie obserwuje się otoczenia, gdy zamiast żyć, po prostu sie egzystuje. Ostatecznie w książce odnajdujemy również wielkie pokłady nadziei. Każdy dołek ma swoje dno. I z każdego da się w tę, czy inny sposób uwolnić.

Gdy już Magda Witkiewicz sięga po trudne tematy, niezmiennie wychodzi z tego doskonała powieść. Dokładnie taka, jakby pisana dla mnie. Taka, w której można zatopić się na chwilę. Taka, o której nie zapomina się długo. Może przez całe życie. Po prostu bądź zdecydowanie warto przeczytać. Zgłębić. Przeżyć.

Sil

1) All Thieves - Turn and turn again



9 października 2015

Bez wyboru ("Klejnot" Amy Ewing)


"Klejnot" Amy Ewing
tom: I
cykl: The Lone City
wyd. Jaguar
rok: 2015
str. 384
Ocena: 5/6


Now is the time
You will feel it

No signs in the wide
No rules to define
You make your world sublime
1)

Czasami życie układa się dokładnie tak, jak powinno. Rodzimy się, rozwijamy, uczymy, zakochujemy, mamy rodziny, dożywamy sędziwej starości i z jej powodu w końcu umieramy. Tylko tyle i aż tyle. Zwykłe, proste życie, o jakim większość z nas nie marzy. Takiego po prostu oczekuje. W marzeniach mamy karierę, sławę, wielkie pieniądze. Chcemy, by koło fortuny było dla nas łaskawe, by to właśnie nam się poszczęściło. Co jednak, gdy nie tylko nasze marzenia się nie ziszczą, ale i ta podstawa, która zawsze wydawała się taka oczywista, okaże się jedynie mrzonką?

Violet Lasting nie miała wielkich aspiracji. Urodziła się w Bagnie, na obrzeżach Samotnego Miasta. Jej rodzina niewiele miała, ojca szybko straciła. Żadnych luksusów, normalne życie, czyli nic ponad to, czego Violet pragnie. Gdyby nie badanie, które każda dziewczyna w Bagnie przechodzi w wieku dwunastu lat, dziewczyna nie miałaby czym się martwić. Ale niestety okazało się, że jest jedną z wybranek, kobiet, które są w stanie urodzić dziecko arystokracji mieszkającej w Klejnocie. Jest surogatką. Violet nie miała nic do powiedzenia, zapadają odgórne decyzje i trafia do Magazynu, w którym przez lata przygotowywana jest do przypisanej jej roli. Ćwiczy Augurie, dzięki którym dziecko, które kiedyś w przyszłości będzie w sobie nosić, będzie wspaniałe. Po latach przyuczania nadchodzi ten dzień, w którym wszystko ma się zmienić. Ostatni dzień, w którym Violet jest Violet. Od tego dnia, od dnia Aukcji, na której zostanie kupiona przez jedną z arystokratek, będzie numerem 197. Nic nie znacząca cyferka, która już na zawsze zdefiniuje dziewczynę. Bo jej wysokość przeliczana jest na jej cenność, a w tym roku jest tylko 200 wystawianych na aukcji surogatek. Gdzie trafi numer 197? Czy w  Domu, do którego trafi będzie dobrze traktowana? Jak szybko będzie mogła zapomnieć o tym wszystkim i wrócić do Magazynu? Czy w ogóle będzie mogła kiedyś wrócić? Tego, i wielu innych rzeczy dowiecie się podczas lektury Klejnotu. Oczywiście autorka nie odkrywa w tej powieści wszystkich kart, w końcu coś musi zostawić na kolejne tomu.

Sądząc po okładce, czego oczywiście robić się nie powinno, wywnioskować można, że mamy do czynienia z kolejną powieścią w stylu Rywalki. Przesłanie jest tak oczywiste, że gdy czytelnik zapoznaje się z opisem na obwolucie, w ogóle nie bierze go poważnie. Wciąż czeka się na opisy bujnego, bogatego i wspaniałego życia arystokracji, które w zasadzie nie następuje. Oczywiście nie oznacza to, że oni nie żyją w pełnym przepychu. Bo żyją, i gdy tylko bohaterka jest posłuszna, również ma to, co podnosi jakość jej życia. Ale równocześnie nie ma prawa do prywatności, do posiadania znajomych, do wolności. Jest własnością swojej właścicielki, ma jej urodzić dziecko i tyle. Dla otoczenia znaczy tyle co nic. Jeśli ma jakieś zdolności, to są one przez otoczenie wykorzystywane na każdym kroku. W końcu okazuje się, że surogatki nie mają nic swojego. I to wszystko... za co? Ich rodzina jakoś specjalnie nie wzbogaciła się na jej wyjątkowych zdolnościach. Niby została przekazana im jakaś rekompensata, ale raczej niewystarczająca na dostatnie życie. Tymczasem dziewczyna została kupiona za gigantyczny majątek. Gdzie te pieniądze trafiły? Kto się na jej sprzedaży wzbogacił? Tego niestety autorka nie ujawnia i nie wiem, czy kiedykolwiek ujawni.

Książka Amy Ewing jest naprawdę dobra i dobrze to wróży kolejnym częścią serii o Samotnym Mieście. Klejnot to nie tylko dystopia, ale również dramat, powieść paranormalna, romans a miejscami thriller. Mieszanka wybuchowa, którą wielu czytelników uwielbia. Zakończenie jest zaskakujące i zdecydowanie zachęca do niecierpliwego oczekiwania na kontynuację. W całości brakowało mi czegoś... ale zupełnie nie wiem czego. Powieść przyciągała mnie do siebie, chciałam znać dalsze losy bohaterki, ale lekturę przerywałam co kilka rozdziałów. Sama nie wiem dlaczego. Niemniej jednak zachęcam do przeczytania Klejnotu. Zdecydowanie warto.

Sil

1) Mazemirror - Signs


Baza recenzji Syndykatu ZwB

7 października 2015

Wiara w siebie ("Konkurs" Julie Murphy)


"Konkurs" Julie Murphy
wyd. Amber
rok: 2015
str. 304
Ocena: 5/6



My hope is on fire
My dreams are for sale
I dance on a wire
I don't want to fail her

I walk against the stream
Far from what I believe in
I run towards the end
Trying not to give in1)

Czasem świat jest dokładnie taki, jakim go chcemy widzieć. I my jesteśmy tacy, jak nam pasuje. Nie przeszkadza nam ani typ cery, ani krzywe zęby, ani tym bardziej kilka, według innych zbędnych, kilogramów. Jednak to, że w pełni się akceptujemy nie oznacza, że wychodzimy z założenia, że wszystko nam się należy. Doskonale znamy swoje ograniczenia, wiemy, gdzie kończy się niewidzialna bariera wyznaczająca to, co jest w naszym zasięgu. By się nie sparzyć zwyczajnie przez nią nie przechodzimy... choć czasami bardzo byśmy tego pragnęli.

Will, a w zasadzie Willowdean Dickson jest typową, choć może nie do końca, nastolatką. Uczy się przeciętnie, mieszka w normalnej dzielnicy i uczęszcza do zwykłego liceum. Niewielka mieścina Clover City, jedna z wielu w Texasie, niczym się nie wyróżnia. Liczą się w niej dwie rzeczy, doroczne wybory miss nastolatek oraz football. Wybory odbywają się od ponad osiemdziesięciu lat, a od kilkunastu ich organizacją zajmuje się mama Will. Dziewczynie jednak nigdy przez myśl nie przeszło, by w tych wyborach wziąć udział. Zwykle zlewała ten temat, choć z roku na rok zajmuje on matce i miastu coraz więcej czasu. Willowdean po prostu nie wpisuje się w typ nastolatki, która zgłasza się do udziału w tego typu imprezach. Niby nic jej nie brakuje, poza figurą. Niestety, nie poszła w ślady matki, byłej miss Łubinu i w dzieciństwie nie zrzuciła nadmiernych kilogramów, a z roku na rok i z diety na dietę, nadmiarowego ciała wciąż przybywa. Matka w końcu niemal się z tym faktem pogodziła, a Will zaakceptowała siebie taką, jaką była. Jeszcze w dzieciństwie, dzięki uwielbieniu do Dolly Parton nawiązała przyjaźń z Ellen i w zasadzie więcej jej do szczęścia nie było potrzebne. I choć El jest jej zupełnym przeciwieństwem, nic dziewczyn nie jest w stanie rozdzielić... oprócz dorastania. Kiedy Ellen się zakochuje, Will boi się, że straci przyjaciółkę, tak się jednak nie dzieje. Gdy ponad rok później dziewczyna decyduje się stracić z Timem dziewictwo, strach znów zagląda Willowdean w oczy. Czy tym razem to będzie koniec przyjaźni? Czy Willowdean będzie walczyła o El? A może sama znajdzie coś, lub kogoś, na kim skupi całą swą uwagę równocześnie nie informując o tym najlepszej przyjaciółki? Czy przyczyną rozpadu łączącej dziewczęta więzi może być sama Will? By się tego dowiedzieć, koniecznie powinniście przeczytać najnowszą powieść autorstwa Julie Murphy zatytułowaną Konkurs.

Książka, choć z pozoru skierowana jest wyłącznie do nastoletnich czytelniczek, zdecydowanie może zostać przeczytana przez kobietę w każdym wieku. Konkurs prezentuje uniwersalne prawdy dotyczące przyjaźni, miłości, związków międzyludzkich i akceptacji samego siebie. Wbrew pozorom kolejne wydarzenia, które mają miejsce w życiu głównej bohaterki, nie są ani żenujące ani kompromitujące. Dziewczyna jest bardzo pewna siebie, a nad błędami, które popełnia stara się nie tyle przejść do porządku dziennego, a zapanować, tak, by nie wyrządzały nikomu krzywdy. Choć w pewnym momencie Will zaplątuje się w sieci własnych kłamstw, ostatecznie i tak udaje się jej wrócić na właściwe tory.


Powieść zabawna, interesująca i wciągająca. Do przeczytania w jeden dzień, na jednym wdechu, jednym tchem. Do zapamiętania na długo. Zdecydowanie warta polecenia.

Sil

1) Within Temptation - Lost

6 października 2015

Bookowo 9/2015 (30)

W tym miesiącu z małym poślizgiem, ale... lepiej późno niż wcale. Stosik wrześniowy.


We wrześniu było skromnie, tylko kilka pozycji. Na dzień dzisiejszy już tyle przywędrowało do mnie w październiku :) 

Wstyd - Rachel Van Dyken (Feeria Yoiung) oczywiście już przeczytana :) [RECENZJA]
Konkurs - Julie Murphy (Amber) recenzja wkrótce
Umrzeć po raz drugi - Tess Gerritsen (Albatros). Jedna z moich ulubionych autorek, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją przeczytać :)
Eleonora & Park - Rainbow Rowell (Otwarte). Do recenzji od księgarni Matras. Wkrótce będę czytała :) 
W sieci umysłów - James Dashner (Albatros).
Klejnot - Amy Ewing (Jaguar). Ja już po lekturze, recenzja miała ukazać się wczoraj, ale jak to ze mną bywa - zapomniałam ustawić post :( Recenzja będzie jutro :) 

Coś wpadło wam w oko? Coś polecacie? Coś odradzacie? 

2 października 2015

Moc ("Tajemny ogień" C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld)


PREMIERA 19.10.2015

"Tajemny ogień" C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
tom: I
cykl: Tajemny Ogień
wyd. Otwarte
rok: 2015
str. 392
Ocena: 5,5/6

I can't sleep, 'cause it's burning deep inside
Like gasoline, on fire running wild
No more fear, 'cause I'm getting closer now
So unreal, but I like it anyhow 1)

Wciąż jeszcze mam przyspieszony oddech. Czuję się, jakbym przebiegła wiele kilometrów bez wytchnienia. Bez wody. Bez przystanku. Biegłam, by w końcu znaleźć się na mecie, a gdy do niej dotarłam, okazało się, że to tylko pierwszy etap triatlonu. Nie wiem, skąd wezmę siły na pozostałe konkurencję, ale teraz pewna jestem jednego - na pewno chcę wziąć w nich udział!

Taylor Montclair z pozoru jest niczym niewyróżniającą się siedemnastoletnią uczennicą liceum prowincjonalnego Woodbury. Pragnie tylko jednego - pójść w ślady dziadka i dostać się na Oksford. Żeby tego dokonać musi się naprawdę dużo uczyć, no i udzielać społecznie. Liczy się każdy punkt, a dziewczynie cały czas się wydaje, że ma ich za mało. Kiedy więc nauczyciel francuskiego, pan Finlay, zmusza ją do internetowych korepetycji, nie może zrobić nic innego, jak się zgodzić. Tak oto staje przed wyzwaniem - ma popracować z pewnym francuzem nad jego angielskim. Tay nie uśmiecha się ta perspektywa, ale jak mus, to mus. Pisze więc maila do tego całego Sachy i ma nadzieję, że ten idiotyczny układ nie będzie trwał zbyt długo. Niestety, chłopak jest oporny i absolutnie nie ma ochoty na wirtualne lekcje z obcą dziewczyną. Szczególnie, że z angielskim nie ma absolutnie żadnego problemu. W końcu jego ojciec była Anglikiem. Na co mu więc te dodatkowe zajęcia? Po co mu jakiekolwiek zajęcia, skoro nie będzie mu dane wykorzystać zdobytej wiedzy w przyszłości? Coś jednak sprawia, że Sacha odpowiada na maila Tay i tak zaczyna się właśnie Tajemniczy ogień.

Książki Daugherty działają na mnie wprost nieprawdopodobnie. Poruszają mnie poziomie, do którego wielu autorów nie jest w stanie dosięgnąć. Gdy czytam powieści C.J. czuję nie tyle dreszczyk emocji, co miejscami paniczne przerażenie. Niby to książki dla młodzieży, ale chyba żaden dorosły czytelnik nie powinien mieć nic przeciwko przeczytaniu jej książek. Są naprawdę na bardzo wysokim poziomie.

Tajemny ogień C.J. Dougherty napisała razem z Cariną Rozenfeld, i choć wcześniej nie miałam przyjemności przeczytać, to w powieści czuć powiew zupełnie innego stylu. Bardzo dobrego stylu. Książka nie jest więc zwyczajnie dobra, czy też bardzo dobra. Jest niesamowicie niezwykła. Zagnieżdża się w najdalszych zakamarkach mózgu i przypomina o sobie w najmniej odpowiednich momentach. Tajemny ogień czyta się rewelacyjnie. Już od pierwszych zdań wiadomo, że ma się w ręce znakomitą pozycję i że trudno będzie się od niej oderwać. Czytelnik wciąż się zastanawia, czym jeszcze autorki zaskoczą. Czy bohaterowie znajdą rozwiązanie bardzo skomplikowanej łamigłówki? Czy odnajdą siebie w odpowiedni czasie i miejscu? Ja już to wiem i szczerze przyznam, że chcę wiedzieć więcej. I to teraz, zaraz, a nie za ileś tam miesięcy czy tam. Tajemny ogień zawładnął mną kompletnie i długo będę żyła historią Taylor i Sachy. A to przecież, dopiero wstęp do czegoś większego. Zdecydowanie zachęcam, ba przymuszam do przeczytania tej powieści.

Sil


1) Within Temptation - Faster